Święto Człowieka 2000  Karta Powinności Człowieka

Zabrany dom

Wernisaż wystawy fotograficznej
Dworzec PKP w Gdańsku
3 września 2000, godz. 9.30

Posłania wygłosili:
Janina Ochojska, współzałożycielka i prezes Polskiej Akcji Humanitarnej

Siergiej Kowaliow, rosyjski działacz na rzecz praw człowieka


Janina Ochojska

Chciałabym powiedzieć tutaj o rzeczach, o których mówić jest bardzo trudno. Szczególnie dlatego, że te słowa są wypowiadane w mieście, które miało szansę, żeby odzyskać swój dom. Gdańsk, który widzimy tutaj na zdjęciach archiwalnych, tak straszliwie zniszczony, teraz jest pięknym miastem (...). Fakt, iż mieliśmy szansę podniesienia tego miasta z gruzów, zobowiązuje nas do myślenia o ludziach, którzy swój dom stracili. O Bośni, która pomału powraca do normalnego życia, choć bardzo wielu uchodźców - Serbów, muzułmanów, Chorwatów - nigdy nie odzyska domów. Byłam niedawno w Serbii i widziałam tam ludzi, którzy od ośmiu lat żyją w potwornych warunkach. Tam rosną dzieci, które nie wiedzą, co to znaczy ugotować obiad w domu, ponieważ od ośmiu lat Czerwony Krzyż dowozi im dwa razy dziennie posiłki (...). Oczywiście Serbia nie jest jedynym takim miejscem. Takich miejsc w samej tylko Europie jest bardzo wiele: Kosowo... Czeczenia... Zdarza się, że ludzie, do których apeluję o pomoc, pytają: „dlaczego mamy to robić?”. Twierdzą, że najpierw powinniśmy myśleć o sobie, a po drugie to terroryści i niech oni się tam pozabijają. Bardzo mnie boli, kiedy słyszę takie słowa. Jakkolwiek nasz naród spotkało bardzo wiele tragedii i nie za wszystkie jeszcze przeproszono, to jednak zawsze ktoś do nas wyciągał rękę, zawsze był ktoś, kto nam pomagał. W dobrobycie i bezpieczeństwie, w których żyjemy, wydaje się, że tragedia innych ludzi jest tak daleko, że aż nas nie dotyczy. Obojętność jednak świadczy o nas. Świadczy o tym, że nasze serca są zamknięte na drugich ludzi (...). Sądzę, że my Polacy moglibyśmy zrobić o wiele więcej. Tym bardziej, że jest to dobro, które potem do nas wraca (...). Marzę o tym, aby Polska była takim krajem, gdzie znajdzie się miejsce dla ludzi, którym zabrano dom. Żeby była takim krajem - który w miarę swoich sił i możliwości - pomaga gdzieś daleko tym, którym dom zabrano. Przede wszystkim jednak życzę nam wszystkim - i tym ludziom, którym dom odebrano, i którym jeszcze odbierze się w przyszłości - żebyśmy mogli mieszkać w swoich domach, bo to jest to miejsce, które pozwala przechować te wartości, które stanowią o sensie naszego życia.

Siergiej Kowaliow

Pośpiesznie porzucony dom jest teraz rozgrabiony i burzony. Setki, tysiące ludzi, którzy porzucili swoje domy, gnieżdżą się gdzieś w nędznych pomieszczeniach. Taki obraz stał się czarnym symbolem oświeconego, XX wieku. W podpisanej wczoraj karcie powinności głównym pojęciem jest wspólnota, niepodzielność ludzkiego rodu (...). Ta moralna maksyma ma swoje korzenie w solidarności - i tej rozumianej jako pojęcie, i tej którą stanowi organizacja. Powstanie „Solidarności” było wydarzeniem zaliczanym do tych, które kształtują historię. Nie tylko oczywiście historię Polski, a nawet nie tylko narodów Wschodu (...). Unikatowość polskiego ruchu polega na tym, że działaczom udało się przekonać cały naród (...). Wystawa, która została otwarta, przedstawia nam alternatywny sposób rozwiązywania problemów. Bośnia i Kosowo potwierdzają słowa Michnika, który nazwał nacjonalizm wyższym stadium komunizmu (...).


Lekarstwo na słabą pamięć

„Zabrany dom” można zobaczyć nie w galerii, ale w jednym z budynków gdańskiego dworca kolejowego. Miejsce to zostało przez organizatorów wybrane celowo, na dworcu najlepiej widać dramat uchodźców, bezdomnych, porzuconych. - To takie miejsce, w którym i ty za chwilę możesz zamieszkać - mówiła w niedzielę w swoim posłaniu Janina Ochojska, współzałożycielka i prezes Polskiej Akcji Humanitarnej. Ekspozycja składa się z dwóch części. W jej ramach można zobaczyć zarówno zdjęcia współczesne, przedstawiające ludzki dramat albańskich uchodźców z Kosowa w obiektywie Łukasza Głowali oraz uchwycone przez trójmiejskiego fotoreportera Roberta Kwiatka dramatyczne obrazy po wojnie w Bośni. Widzimy na kolorowych, ale wcale niewesołych odbitkach ludzi (kobiety, dzieci i chromych starców) mieszkających w strzeżonym przez wojsko obozie dla uchodźców, który bardziej przypomina wysypisko śmieci lub szczere pole niż godziwe miejsce azylu. Drugą część wystawy stanowią zdjęcia pochodzące sprzed pięćdziesięciu lat i pokazujące zrujnowany po II wojnie światowej Gdańsk. - Bardzo świadomie zadbaliśmy o to, żeby pokazać, że nam gdańszczanom też zniszczono dom - tłumaczy ksiądz Witold Bock, duszpasterz środowisk dziennikarskich i inspirator wystawy. Najbardziej dramatyczne zdjęcia przedstawiają Niemców opuszczających po wojnie miasto. Na fotografiach sprzed ponad pięciu dekad kobiety i starcy płaczą, ciągnąc za sobą wyładowane tobołami wózki. - Jedna z największych krzywd, jaką można zrobić człowiekowi, to zabrać mu dom - dodaje ksiądz Bock. Wystawę „Zabrany dom” możemy oglądać do 10 września. Fotograficzna ekspozycja jest czynna codziennie od godz. 10 do 18.

Anna Urbańczyk
Tekst z „Życia na fali”
6 września 2000