Areopag 2005  Natura. Nauka. Sztuka.

Czy możliwy jest świat bez sztuki?


12 listopada 2005


Nie możliwy jest świat bez sztuki. I tej wysokiej. I tej niskiej, wszechogarniającej dzięki mediom. Na artyście – pisarzu, filmowcu, muzyku, ale i architekcie – spoczywa powinność kształtowania gustów. To jednak sam człowieku odpowiedzialny jest za to, jakiego dokona wyboru.

Do stołu debaty zasiedli 11 listopada wieczorem: Stanisław Fiszer, polskich architekt, pracujący głównie poza granicami kraju. Stanisław Soyka, wokalista, instrumentalista i kompozytor oraz Andrzej Wajda, reżyser, współtwórca polskiej szkoły filmowej. Ze względu na zły stan zdrowia nie przybyła zapowiadana Magdalena Abakanowicz, rzeźbiarka. Zastąpił ją Paweł Huelle, pisarz.

Stanisław Fiszer odpowiadając na pytanie „Jak budować piękne domy?” stwierdził, że do aktu twórczego nie dojdzie, jeśli nie zostanie zastosowana zasada kompromisu między architektem a zamawiającym. To na architekcie spoczywa jednak powinność wytworzenia w tym, dla kogo pracuje, „ambitnej ciekawości”.

Architekt, zdaniem Fiszera, jest jak koń trojański, który wchodzi do czyjejś przestrzeni w przebraniu, a potem „jest już trochę za późno”. Co istotne dla świadomości samego twórcy?

- Obowiązkiem rzemieślniczym każdego architekta jest posiadanie odniesień – nie miał wątpliwości Fiszer.

Paweł Huelle rozważają kwestię „Czy artysta jest skazany na samotność?” mocno stwierdził, że akt twórczy zawsze jest procesem indywidualnym i nie podlega mediacjom. Wspomniał mit artysty samotnego, niezrozumiałego, którego twórczość stanie się czytelna dopiero w przyszłej epoce.

- Samotność dziś stała się maską – twierdzi Paweł Huelle. - Artysta, który kreuje się na samotnika dostaje dodatkowe punkty. Samotny, to znaczy z jakichś powodów nieszczęśliwy.

Thomas Merton, (1915-1968), amerykański trapista, mistyk, nauczyciel i kierownik duchowy, a także pisarz i malarz, głosił tymczasem – przywoływał Huelle - że nie idzie na pustynię, aby uciec od ludzi, ale aby ich lepiej zrozumieć.

Stanisław Soyka ostrzegał przed różnorodnością i przekonywał do odwagi dokonania wyboru.

- Mamy pilota, czerwony guzik włączyć/wyłączyć, ale to my musimy nieustannie podejmować tę decyzję – mówił Soyka.

Zdaniem artysty nigdy, jako ludzie, nie mieliśmy, mimo wielkiego szumu informacyjnego, tak czytelnej szansy przekonać się, że wszyscy w swoich różnorodnościach mówimy o tym samym: miłości, dobru i pięknie.

Odpowiedz Andrzeja Wajdy na pytanie „Komu potrzebne jest polskie kino?” była prosta: wszystkim. To kino niesie w świat wiedzę o nas samych. Tak, jak kino nam Polakom przyniosło wiedzę o poczuciu humoru Czechów, a Bergman ukazał inny świat religijności. Polskie kino w dobie muru berlińskiego oswajało świat z wizerunkiem Polaków, dalekich od bolszewików z nożem w zębach. Dziś może pełnić taką samą funkcję. Musimy jednak wiedzieć, kim jesteśmy.

- Czy pilot czyni nas wolnymi? Czy czyni nas głupszymi? – pytał Wajda ustosunkowując się do tezy Stanisława Soyki. – Za dużo wolności rodzi dowolność. Nie wszyscy do wolności dorośli.

Konkludując Andrzej Wajda przestrzegał przed osamotnieniem przed telewizorem.

- Siedzący przed telewizorem jeszcze bardziej się izolują, a to nie służy budowani więzi – przekonywał Wajda. – Supermarkety stają się ostatnimi miejscami wspólnoty. Ludzie za mało ze sobą rozmawiają.

Debacie przysłuchiwało się tysiąc osób.