Święto Człowieka 2000  Karta Powinności Człowieka

Internetowe spotkanie z Janiną Ochojską

11 sierpnia 2000
www.wp.pl


Niebo na ziemi zależy od nas

jagna: - Pani działalność jest godna podziwu. Skąd bierze Pani siły, żeby podołać tylu obowiązkom?
Janina Ochojska: - Gdy pomaga się komuś, to siły biorą się z tego pomagania. Najważniejsze w życiu człowieka jest pomaganie innym ludziom.

jagna: - Wydaje się Pani osobą bardzo pogodną, a przecież życie ciężko Panią doświadczyło. Jak Pani to robi?
J. O.: - Nie mogę cały czas myśleć o trudnych momentach w moim życiu. Cały czas staram się myśleć pozytywnie, co nie znaczy, że to jest łatwe.

uczestnik: - Ostatnią akcją Pani organizacji, o której dużo słychać, jest pomoc polskim dzieciom na Litwie. Dlaczego akurat dzieciom na Litwie, gdzie sytuacja nie jest chyba najgorsza, a nie na przykład dzieciom na Białorusi, czy jeszcze dalej: w republikach azjatyckich?
J. O.: - Zawsze trzeba coś wybrać. Na Litwie pomagamy od trzech lat i trudno, abyśmy tę pomoc przerwali. Bardzo chętnie bym pomagała również w innych rejonach. Ale zawsze pojawia się pytanie: kto da na to pieniądze? My pomagamy tam, gdzie ludzie chcą pomagać, tzn. na co wpłacają pieniądze.

olek: - Ostatnia akcja PAH to pomoc dzieciom na Litwie. Czy tylko dzieci mniejszości polskiej wymagają pomocy, czy również litewskie?
J. O.: - Pomagamy wszystkim dzieciom bez względu na narodowość.

Tomek: - Czy nie uważa Pani, że należałoby w działaniach pomocowych skoncentrować się na potrzebujących w Polsce?
J. O.: - Dożywiamy dzieci na terenach popegeerowskich, ok. 1700 dzieci w zeszłym roku. A od września rozpoczynamy kampanię „Pajacyk”, której celem jest zebranie pieniędzy na tę pomoc. Zapraszam.

VIKTOR: - Dlaczego Pani pomaga innym?
J. O.: - A dlaczego nie? Komu mam pomagać, przecież nie sobie.

olek: - Na stronie czlowiek.wp.pl jest mowa o imprezie pt. Święto Człowieka. Czy to prawda, że będzie Pani w niej uczestniczyć? I dlaczego?
J. O.: - Tak, będę. Zaproszono mnie i uważam, że warto mówić nie tylko o prawach człowieka, ale także o powinnościach.

olek: - Dlaczego bierze Pani udział w takiej imprezie? Czy nie lepiej przeznaczyć pieniądze wydatkowane na takie uroczystości na konwój dla potrzebujących?
J. O.: - Nie ja organizuję tę imprezę, przyjeżdżam na własny koszt i nie śpię w hotelu. Ktoś zdecydował, że warto dać na to pieniądze i ja tego nie kwestionuję.

moni: - Czy uważa się Pani za autorytet moralny?
J. O.: - Nie, ale czuję na sobie obowiązek dawania przykładu, ponieważ jestem osobą publiczną.

gołąbek: - Czy mogłaby Pani ustosunkować się do zarzutów, że najpierw należy pomagać rodakom w kraju?
J. O.: - Czy gołąbek uważa, że należała nam się pomoc innych krajów podczas powodzi? Nie jesteśmy sami w świecie i chcąc, aby pomagali nam inni - my powinniśmy też pomagać.

Karol: - Czy Polonia z krajów zachodnich angażuje się w pomoc Polakom na Wschodzie? Czy widzi Pani szansę na zwiększenie tej pomocy?
.O.: - Tak, zwłaszcza z Kanady i Nowego Jorku. Staramy się do nich docierać, chcielibyśmy więcej.

Nika: - Jakie formy pomocy dla dzieci na Wschodzie są najbardziej skuteczne i co rozumie Pani pod pojęciem „skuteczne”?
J. O.: - Przede wszystkim bezpośrednie i takie, które pomagają nie na krótką metę. Myślimy o rozwoju pracy wolontariuszy na tych terenach od przyszłych wakacji.

Syme: - Czy część polskich polityków przeszkadza Pani w organizowaniu akcji humanitarnych?
J. O.: Jesteśmy niezależną organizacją nie związaną z polityką.

asz: - Jak bardzo Pani życie osobiste wypierane jest przez pracę?
J. O.: - Nie dzielę życia na osobiste i pracę. Życie jest jedno.

paweł: - Jakie ma Pani plany na przyszłość, czy praca nie przeszkadza Pani w życiu osobistym?
J. O.: - Chciałabym stworzyć możliwości pracy wolontariuszy z Polski w różnych misjach (jest ich w tej chwili osiem w Kosowie). Chciałabym, żeby PAH szybko reagował na wojny i kataklizmy i tworzył programy rozwoju w Polsce i za granicą.

zibi: - Czy z prowadzenia działalności charytatywnej można „wyżyć”? Czy ma Pani inne źródła dochodu?
J. O.: - Można i trzeba, bo to jest praca. Zarabiam 2100 zł. Innych źródeł dochodów nie mam. Oprócz męża, który jest dziennikarzem w „Tygodniku Powszechnym”.

ika: Ma pani jakieś korzyści materialne ze swojej działalności?
J. O.: - Pensję, a poza tym ogromną satysfakcję z tego, co robię. Nagrody, które dostaję, wszystkie oddaję na fundację. Korzyścią materialną jest posiadanie wielu przyjaciół.

subi: - Wykorzystuje Pani swych przyjaciół?
J. O.: - W pewnym sensie tak. Jak nie mogę oficjalnie znaleźć pomocy, to szukam jej przez przyjaciół, ale staram się także dla nich być przyjaciółką.

blair: - Czy nigdy nie boi się Pani o własne życie lub zdrowie?
J. O.: - Gdy jadę gdzieś, gdzie jest niebezpiecznie, to tak.

xawery: - Czy nie boi się Pani podróżować w rejony niebezpieczne?
J. O.: - Boję się, tak, ale strach nie może paraliżować, ktoś musi tam jeździć. Bardzo ważna dla tych ludzi jest obecność.

Dopalacz: - A ja myślę, że tam jeżdżą ludzie, którzy chcą, a nie muszą.
J. O.: - Ja też nie muszę, ale to jest moja praca. Widzę jaką wartość ma dla tych ludzi obecność pomocy z Polski.

blair: - Czy akcja humanitarna otrzymuje pomoc od państwa?
J. O.: - Nie. Ale rozwój misji PAH w Kosowie będzie finansowany z pieniędzy MSZ, w ramach paktu „stabilność dla Bałkanów”. Niebawem podpiszemy umowę.

asz: - Czy przeznaczanie funduszy na badania naukowe, np.: astronomię uważa Pani za stracone dla jej fundacji, że można by je znacznie lepiej spożytkować ?
J. O.: - Są pieniądze na naukę i są pieniądze na pomoc. Nam dają ludzie, którzy wspierają nasze akcje, a z rozwoju astronomii nadal się cieszę.

Simon: - Czy to, co Pani robi, jest swojego rodzaju egoizmem? - oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
J. O.: - Jeśli chodzi o to, jak dużo szczęścia mi daje, to tak.

paweł: - Czy nie znalazłszy nieba na niebie, szuka go Pani na ziemi?
paweł: - Czy sądzi Pani, że można stworzyć niebo na ziemi?
J. O.: - Chciałabym, aby niebo było również na ziemi, żeby nie było głodnych ani wojen, żeby ludzie byli dla siebie przyjaźni. Niebo na ziemi zależy tylko od nas, od każdego człowieka.

gites: - Jak Pani sądzi, dlaczego jest w świecie tyle zła, które Pani widziała?
J. O.: - Bo są źli ludzie, którzy myślą tylko o sobie. Ale wierzę w to, że każdy z nas może dołożyć się do „puli” dobra w świecie.

gites: - Jak często ogarnia Panią złość na to, co się dzieje w miejscach, które Pani odwiedza?
J. O.: - Nie tyle złość, ile bezradność, kiedy ciężarówki są puste, a wielu jest potrzebujących. Jeżeli złość, to na absurdy różnych administracji i krótkowzroczność polityków.

subi: - Co należy zrobić ze złymi ludźmi?
J. O.: - Trzeba ich wychowywać i pokazać im, że też mogą być dobrzy.

paweł: - Czy łatwiej jest pomagać obcym?
J. O.: - Nie, ponieważ trudniej na to zebrać pieniądze. Niewielu ludzi rozumie, co się dzieje np. w Czeczenii. Poza tym PAH więcej wydaje gotówki na pomoc w Polsce niż poza jej granicami.

jaga: - Pomaga Pani innym i ofiarowuje swoją pomoc, czy umie Pani przyjąć pomoc dla samej siebie?
J. O.: - Tak. Wielokrotnie takiej pomocy doświadczyłam. Wiem, że często osoby niepełnosprawne mają z tym kłopoty.

Nika: - Czy uważa Pani, że Internet może być wykorzystany jako forma pomocy? Jeżeli tak, to jak?
J. O.: - Wykorzystujemy Internet. Mamy naszą stronę www.pah.ngo.pl. Myślimy o rozwoju innych sposobów, np. wpłacanie na nasze konto. Poszukujemy wolontariuszy, którzy przygotowywaliby nasze strony.

kkk: - Ciągle pisze się, że to Pani pomaga ludziom, ale kto daje na to pieniądze?
J. O.: - Przede wszystkim ludzie, którzy decydują się wpłacać je na nasze konto i to jest ok. 65 proc. naszych wpływów; poza tym firmy, granty itp.

kkk: - A skąd pozostałe 35 proc. wpływów?
J. O.: - Właśnie od firm i z grantów.