Areopag 2002  Sprawiedliwość

Po co zawierać małżeństwo?

kościół NMP Gwiazdy Morza w Sopocie
5 listopada 2002
godz. 19.00


Mariusz Osowski: Dziś debatować będziemy na temat małżeństwa. Zapytamy: po co je zawierać? Naszymi gośćmi są: Aneta Szyłak, krytyk sztuki, żyjąca w wolnym związku, oraz Wioleta i Radosław Koszewscy, młode małżeństwo żyjące w związku sakramentalnym.

Aneta Szyłak: Nie jestem osobą, która żyje w związku małżeńskim, ale jestem osobą, która żyje w związku. Próbując odpowiedzieć na pytanie, po co zawierać małżeństwo, przytoczę na wstępie zdanie, które znalazłam pracując nad wystawą na temat miłości „All you need is love”. Brzmiało ono mniej więcej tak: „Chcę żyć z tobą, znaczy nie tylko chcę żyć z twoim ciałem, ale chcę żyć w twoim świecie”. Myśląc o stałym związku czy o małżeństwie, musimy pamiętać o tym, że wybierając drugiego człowieka, wybieramy jednocześnie na wiele, wiele lat albo i na całe życie, system wartości i sposób życia. To nas określa. Bardzo często zapominamy o tym, wybierając człowieka ze względu na atrakcyjność i nie pamiętając, że nie mamy wpływu na to, jak długo ta atrakcyjność się utrzyma.
Myślę, że warto zawierać małżeństwo, ale i trzeba mieć poważny powód, aby je zawrzeć. Podstawową przesłanką jest oczywiście miłość i wzajemne zaufanie. Ważne jest to, co związek cementuje i czyni ludzi szczęśliwymi, spełnionymi. Ponieważ ja akurat jestem związana ze środowiskiem artystycznym, to z mojego punktu widzenia bardzo istotne jest to, że osoba, z którą żyję, ma podobne zainteresowania. Rozumie moje aspiracje i to, w jaki sposób próbuję się realizować. W naszym związku sztuka czy twórczość w ogóle odgrywa bardzo ważną rolę. Oczywiście to tylko jedna z możliwości, równie dobrze ludzie mogą wyznaczyć sobie zupełnie inny cel, na przykład posiadanie wielodzietnej rodziny.

Radosław Koszewski: Moim zdaniem warto zawierać małżeństwo. Dlaczego? Dlatego, żeby nie negocjować ze szczęściem, żeby być szczęśliwym, żeby żyć rzeczywiście w takim związku, który jest w stanie zapewnić szczęście, a nie jest jedynie atrapą szczęścia, jego obietnicą.
Bardzo istotne jest to, czy pytanie o małżeństwo bądź konkubinat stawia człowiek wierzący czy niewierzący. Dla niewierzącego nie istnieje sakrament małżeństwa, tylko kontrakt, porozumienie stron, które jest na ogół czasowe. Może trwać dzień, rok czy dziesięć lat. Nie jest to jednak szczęście, które buduje się na całe życie.
Człowiek wierzący zaś jeśli przyjmie, iż ten wielki sakrament jest misterium, to trudno jeszcze coś do tego dodać.
Hose Maria Escriva, gdy zwracał się do ludzi młodych wstępujących w związek małżeński, mówił im: „twoja droga do nieba ma imię twojego małżonka”. I tak rzeczywiście jest. Bardzo kocham swoją żonę, nie wyobrażam sobie bez niej życia, wiem, że będę z nią na dobre i na złe. Faktem jest, że w naszym związku nie mieliśmy dotychczas żadnych poważnych problemów. Nie ma jednak strachu, że kiedy upadnę, zrobię coś złego, moja żona może mnie opuścić.
Warto przytoczyć znaczenie łacińskiego słowa „małżonek”. To ten, który dzieli jarzmo. To ktoś inny niż kompan, przyjaciel. Ten, kto dzieli jarzmo, zostanie już na zawsze.

Wioleta Koszewska: Jako podpis pod słowami mojego męża dodam, że na pewno warto zawrzeć związek małżeński. Sakrament małżeński niesie ze sobą ogromne łaski, ogromną siłę do przetrwania, do życia z bagażem codziennych trosk, ale i wspólnego radowania.
Każdy z nas powołany jest do świętości. Moja droga do świętości ma na imię Radek.

Mariusz Osowski: Pani Aneto, czym pani związek różni się od związku sakramentalnego?

Aneta Szyłak: Nie widzę różnicy. Dla mnie to związek kobiety i mężczyzny, niosący wzajemną odpowiedzialność za siebie, za dzieci wychowywane w tym związku. Nie posiada jedynie aspektu sakramentalnego. Tak samo jak nietrwały może być związek niesakramentalny, tak i nietrwały może być związek sakramentalny. Ale i oba te związki mogą wykazywać wielkie cechy trwałości.
Związek sakramentalny to nie jedyny sposób na życie. Dojrzała emocjonalnie osoba dorosła może funkcjonować także nie będąc w żadnym związku i czuć się spełniona oraz szczęśliwa.

Radek Koszewski: Pani mówi, że nie ma większej różnicy między związkiem sakramentalnym a niesakramentalnym. Nie mogę zgodzić się z tą tezą. Nieprawdą jest, iż w jednym i drugim związku jest miłość. Na pewno jest w związku sakramentalnym, gdzie oddaję się cały, nie pozostawiając ani odrobiny dla siebie. Natomiast w związku niesakramentalnym jest miłość z wyjściem awaryjnym, jak coś przestanie grać, możemy się rozstać. Według mnie to nie miłość. To silne uczucie, ale nie takie, o którym pisze święty Paweł w Hymnie o miłości (1 Kor 13, 1-13 - przyp. red.).
Wolna miłość to kłamstwo. Już samo słowo „partner” ma w sobie coś z kontraktu handlowego.

Aneta Szyłak: Znam wiele związków sakramentalnych, które się rozpadły, bo ktoś się komuś znudził. Pierwsze uczucie miłości, które zdawało się tak ważne i prawdziwe, przestało istnieć. Manipulacją jest twierdzenie, że samo zawarcie związku przed ołtarzem jest gwarancją prawdziwej miłości. Bardzo trudno zgodzić mi się na to, że w związku partnerskim nie ma prawdziwego uczucia miłości. Nie wiem, na jakiej podstawie pan doszedł do takich wniosków.

Radek Koszewski: Jeszcze raz powtórzę. Na takiej, że nie decyduję się, aby wybrać daną osobę na całe życie. W związku małżeńskim odrzucam jakąkolwiek myśl o tym, że moglibyśmy żyć osobno.
Nie mówiłem, że związek sakramentalny gwarantuje wieczną trwałość. Obrączka nie jest amuletem. Fakt, związki zawierane przed ołtarzem rozpadają się, ale i zwróćcie uwagę na to, że wiele związków zawartych przed ołtarzem jest związkami nieważnymi. Z różnych przyczyn, bo jedna ze stron zataiła ważny fakt, bo małżeństwo zostało wymuszone. To nie są żadne związki sakramentalne. Małżeństwa się rozpadają, również te zawierane przed ołtarzem, dlatego, że młodzi ludzie nie przygotowują się do tych związków.
Nadal uważam, że luźny związek nosi w sobie elementy tchórzostwa. Gdy przyjdzie trudna sytuacja zawsze mam możliwość odwrotu. W związku sakramentalnym takiej możliwości nie mam.

Aneta Szyłak: Protestowałabym przeciw opinii, że związek niesakramentalny zakłada nietrwałość. Nie zakładamy, że będzie to związek nietrwały, bez pełnego zaufania, bez pełnego oddania, bez bezwarunkowej akceptacji, bez pełnej miłości. Przecież to nie jest tak, że jeśli w związku niesakramentalnym mężczyzna zachoruje, to kobieta porzuca go natychmiast i biegnie do kogoś zdrowego. Jeżeli obdarzamy drugiego człowieka prawdziwym uczuciem, to niezależnie jak i gdzie związek ten został zawarty, to my z nim zostajemy.

Wioleta Koszewska: A co się dzieje, gdy się odkochamy?

Aneta Szyłak: Myślę, że to pytanie można zadać zarówno związkowi sakramentalnemu, jak i konkubinatowi.

Mariusz Osowski: A co się dzieje w związku sakramentalnym, gdy się ludzie odkochają?

Wioleta Koszewska: Sakrament jest przypieczętowany przez Pana Boga i nie wolno nam z niego zrezygnować, nawet gdy się ludzie odkochają. Małżeństwo jest na całe życie i do końca.

Aneta Szyłak: Bez względu na konsekwencje?

Wioleta Koszewska: Często tak.

Nieautoryzowany fragment debaty